
Budzi mnie lepkie powietrze, wpadające przez otwarte na oścież okno.
Szczelnie przyklejające się do mojego ciała drobinkami wilgoci.
Za oknem kropelki wody unoszą nad dachami domów.
Jest duszno i wilgotno.
Z zazdrością patrzę na cudze walizki spakowane na wyjazd, stojące w korytarzu.
Ze smutkiem słucham radosnych głosów, które odzywają się daleka.
Z mojego ukochanego miejsca,gdzie zostawiam każdego roku duży kawałek duszy i serca, którego uroków i tak nigdy w pełni nie odkryją, z którego siły i harmonii nie potrafię czerpać i, którego nie kochają całym sercem.
Tyle jest innych moich miejsc, które również uwielbiam i, które też mają kawałeczki mojej duszy.
A wszystkie poza moimi możliwościami.
Wyglądam przez okno.
Zakładam spódnicę i ulubione sandałki.
Wychodzę na spacer.
Dla siebie.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz