niedziela, 12 lipca 2015

Lipcowo



A gdyby tak...
Zamknąć w dłoniach.
Spłoszone serce miłości?


środa, 8 lipca 2015

Myśląc, że...


Jesteśmy nieśmiertelni.
Nasze dni są nieskończone.
Zawsze będziemy tacy szczęśliwi.
Możemy być sami, bo ze sobą nam najlepiej.
Ciągła huśtawka uczuć do bliskich jest czymś zwyczajnym.
Wykręcona piramida wartości jest tą ważną.
My i to co nasze musi być na wierzchu.
Będziemy żyli wiecznie.
Zdążymy naprawić nasze relacje.
Znów będziemy się śmiać, z tymi których zraniliśmy i, którzy zranili nas.
Jeszcze będzie wspólny czas.
Jesteśmy ważnymi indorami.
Jesteśmy pamiętliwi, zawzięci, fałszywi, obrażeni, pełni jadu.
Nie wybaczamy innym naszych własnych nadinterpretacji.
Jesteśmy pełni pretensji do innych, nigdy do siebie.
Upychamy swoje życie we własne wykreowane ramy, z których nie chcemy wyjść.
Możemy udawać zranionych, chociaż jest odwrotnie.
My się nie zmienimy, bo jesteśmy zbyt starzy.
Nasze tanie usprawiedliwienia są najważniejsze.
Patrzymy przez wypaczoną taflę własnych wyobrażeń.
Nie widzimy dichromatyczności naszego pryzmatu.
Życzmy sobie stu kolejnych lat, jeśli nie żal nam marnować dwunastu.
Jeszcze mamy mnóstwo czasu.
Jesteśmy nieśmiertelni.
Tak naprawdę.
Nie umiemy żyć.





poniedziałek, 6 lipca 2015

Burza



Zachodnia.
Prawdziwa.
Wyczekana.
Z deszczem.
Oddycham.
Moknę.
Radość.



sobota, 4 lipca 2015

Upalnie



Późnym wieczorem.
Otwieram balkon na oścież.
Tuląc upalne powietrze.
Wdycham upojny zapach maciejki.
I słucham śpiącego miasta.
Palcami dotykając.
Wciąż rozgrzanej terakoty.