piątek, 29 czerwca 2012

Żółty


Dzisiejszy dzień pachniał kolorem żółtym.
Ciepłym, słonecznym, szczęśliwym.
Takim, który ogrzewa nawet najbardziej zmarzniętą duszę.
Który dodaje energii i uśmiechu.



piątek, 22 czerwca 2012

Lato



Budzi mnie lepkie powietrze, wpadające przez otwarte na oścież okno.
Szczelnie przyklejające się do mojego ciała drobinkami wilgoci.
Za oknem kropelki wody unoszą nad dachami domów.
Jest duszno i wilgotno.
Z zazdrością patrzę na cudze walizki spakowane na wyjazd, stojące w korytarzu.
Ze smutkiem słucham radosnych głosów, które odzywają się daleka.
Z mojego ukochanego miejsca,gdzie zostawiam każdego roku duży kawałek duszy i serca, którego uroków i tak nigdy w pełni nie odkryją, z którego siły i harmonii nie potrafię czerpać i, którego nie kochają całym sercem.
Tyle jest innych moich miejsc, które również uwielbiam i, które też mają kawałeczki mojej duszy.
A wszystkie poza moimi możliwościami.
Wyglądam przez okno.
Zakładam spódnicę i ulubione sandałki.
Wychodzę na spacer.
Dla siebie.




czwartek, 21 czerwca 2012

Przemijanie



Mijają kolejne dni, zaskakująco szybko.
Rytmu mojej codzienności nie wyznaczają już nauka i egzaminy.
Trochę mi tego brakuje.
Próbuję odnaleźć nowy rytm, spokój i wewnętrzny porządek.
Gubię się w natłoku obaw, lęków i marzeń.
Zbyt wiele slajdów przesuwa się w mojej duszy.
Zbyt trudno je wszystkie obejrzeć.
Szukam siebie.
Takiej jaką bym polubiła.
Szukam własnej ścieżki.



wtorek, 5 czerwca 2012

Codzienność



Intensywny czas - nauki na zajęcia, nauki na zaliczenia, nauki na egzaminy, absorbujące zajęcia poza uczelnią, kolejne terminy, w których trzeba się zmieścić. Wszystko to wyznacza rytm mojej codzienności. A ja tak sobie marzę, że chciałabym się w końcu wyspać, obudzić się i robić to na co mam ochotę, bez myśli o nauce i kolejnych goniących datach, które mają nastąpić bez względu na wszystko, bez myśli o przerażającym ogromie materiału i o tym co jeszcze muszę zrobić. Wszyscy wokół odpoczywają, gdzieś wyjeżdżają, zostawiają za sobą swoje dni, by zaczerpnąć oddechu i wypocząć - a ja... też bym tak chciała...



niedziela, 3 czerwca 2012

Zaskakujące


Zaskakujące jest to, ilu różnych ludzi możemy spotkać na swojej drodze.
I ilu z nich zostanie w pobliżu nas, dzieląc się z nami emocjami, myślami, ciepłem, a ilu z nich przejdzie obojętnie.
Z iloma takimi ludźmi sami dzielimy się tym co wydaje się, być warte dzielenia, chociaż z czasem okazuje się, że tak się tylko nam wydawało.
Czasem tylko popłynie kilka łez, pojawi się smutek i żal, bo nasze słowa nijak nie są ważne, nasze opinie są dobre, ale trzeba je skrytykować, nasze życie nie jest warte nawet chwili zatrzymania i zainteresowania w oczach innej osoby, nawet jeśli miałaby to być tylko radość z pierwszej ugotowanej zupy. Na koniec dowiadujemy się, że wszystko co mówimy, robimy, czujemy jest złe, uszczypliwe i złośliwe, bo ktoś spostrzegł tylko kilka zdań, bez kontekstu, wyrwanych z toku długich przemyśleń i długiej korespondencji, szukając podtekstów, których tam nie ma. Nawet jeśli ktoś kogoś bardzo rani, to nie wolno się bronić ani niczego czuć. Ot tak, po prostu. Może tak jest lepiej, mogę znów stanąć w szeregu niższości na odpowiednim miejscu, czekając na łaskawsze spojrzenie. Chociaż powoli uczę się, że takie spojrzenie nie jest mi dane. Widocznie tak musi być. Może to lepiej, kiedy pewne osoby oddalają się z naszego codzinnego życia, mimo bólu jakoś łatwiej się oddycha.
Najbliżsi podarowali mi wczoraj kawałeczek słońca - obeschły łzy, ból zostały przykryty pierzynką z uśmiechów, smutek zalany ciepłem. Zamykam drzwi, pozwalając by moja dusza wypełniła się tylko dobrymi emocjami od tych, którzy są dla mnie najważniejsi. Teraz skupiam się na nich...