niedziela, 29 czerwca 2014

Czerwcowe-love



Długie i malowane wieczory.
Wciąż spadające słońce.
Krótkie, jasne noce.
Zapach ciepłego powietrza.
Dotyk chłodnej trawy na bosych stopach.
Smak świeżych owoców.
Przeczytane książki.
Niespodziewany deszcz.
Rowerowe wycieczki.
Domowe pierogi ruskie i pierwsze kopytka.
Długie rozmowy.
Spotkania z przyjaciółmi.
Podniebne baranki.
Błękit przecięty ptasimi skrzydłami.
Marzenie o Mazurach i nieprzebrana tęsknota.
Śmiech, łzy, splecione dłonie.
Supełki liter zapisane piórem.
Kamyczek zazdrości. 
Trzydziesty trzeci kilometr.
Twoją bliskość.
Lubię.
Kocham.

piątek, 27 czerwca 2014

Fligen



Chciałabym.
Umieć latać.
By trafić.
Do krainy.
Spełnionych czarów.


poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rodzice



Ojcem lub matką może być każdy.
Ale tylko ktoś wyjątkowy.
Może być tatą lub mamą.
I kochać najpiękniej.
Przez całe życie.


czwartek, 19 czerwca 2014

D.




Rozmawiamy.
Tym samym językiem.
O tych samych.
Myślach, marzeniach, uczuciach.
Problemach, wątpliwościach,rozczarowaniach.
Wtedy myślę, że mieszka w nas.
Jedna, stara dusza.




wtorek, 17 czerwca 2014

Esc



Uciekam, nie-uciekam.
Od nadmiaru myśli, emocji, uczuć.
Chaos świata mojego.
Zostawiam za kolejnym kilometrem.
Rowerowym.


piątek, 13 czerwca 2014

Trzynasty. Piątek




A ja wierzę.
Że w taki dzień.
Spełniają się.
Wyszeptane.
Moje marzenia.



środa, 11 czerwca 2014

B.



Spotykam niesamowitych ludzi.
W niezwykłych miejscach.
Którzy wciskają się w moje serce.
Dzielą się sobą.
Wywołując tęsknotę.
Chociaż myślałam.
Że już tak nie umiem.


poniedziałek, 9 czerwca 2014

Stałość



Nigdy i zawsze.
Tak naprawdę.
One wcale nie istnieją
.

czwartek, 5 czerwca 2014

Leid



Niektóre postanowienia.
Wyrywają duszę.
By potem móc jeszcze spojrzeć w lustro.
Na siebie.
Być może tak jest lepiej.
Chociaż boleśniej.
Nie być na ukochanej ziemi.
To jakby umrzeć.
Z pękniętym sercem.


poniedziałek, 2 czerwca 2014

Wieczko



Źle dokręciłam wieczko.
Słoiczka ze wspomnieniami.
O złych i smutnych ludziach.
Bo wciąż i wciąż wychodzą.
Siedzą w mojej głowie.
I ranią tak samo mocno.
Jak wtedy.
Gdy to było naprawdę.
A ja nie mam siły.
Dokręcić wieczka.