
Coraz chłodniej, kiedy rankiem przemykam na przystanek.
Otulam się ciepłą kolorową chustką.
Zziębnięte dłonie chowam do kieszonek.
Stukot moich obcasów i miedziany dywan z liści.
Samotny kasztan leżący przy krawężniku.
Szmer skąpo ubranych gałązek drzew.
Chłodne promienie świeżo obudzonego słońca.
Obłoczki pary w otoczeniu ciepłych słów.
Wciąż jeszcze jesień.
Nadal w kolorach.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz