Przeglądam albumy zdjęć z wakacji.
Tęsknię za wodą, której szept budził mnie co ranek.
Która delikatnie obmywała moje stopy.
Która łagodnymi falami upadała w piach.
Brakuje mi tego spokoju, który bił z gładkiej tafli.
I ukojenia.
Zamykam oczy i wracam nad wodę.
Zasypało moje miasteczko i moje spacerowe ścieżki. I jest pięknie! Cicho i spokojnie. Lubię spacerować po skrzypiącym śniegu. Lubię mróz szczypiący w policzki. Za duże rękawiczki. I gorącą czekoladę z pomarańczą, gdy wracam ze spaceru. Lubię zimę. Moją zimę.