Na taką zimę.
Na mróz.
Skrzypiący śnieg.
I herbatę z pomarańczą.
Bez której nie da się obejść.
I to uczucie ciepła na policzkach.
Kiedy wracam ze spaceru.
Mój niebieski poniedziałek.
Zdarzył się we wtorek. Kolejny blue dzień. W moim blue styczniu.
Zdecydowanym ruchem zrywam kartkę z kalendarza.
Wyrzucam felerny dzień do kosza.
Dopasowuję się.
Chociaż jest mi niewygodnie.
Powtarzam jak mantrę.
Dziś będzie dobrze.
Tak, dla odmiany.
Nowe siedem dni.
Podczas których, może wydarzyć się tak wiele.
Jedni są szczęśliwi.
Drudzy zasmuceni.
Innym sprzyja los.
Ktoś zgubił króliczą łapkę.
Ot, życie.
Zupełnie niespodziewanie.
Przyszła zima.
Taka prawdziwa.
Ze śniegiem i mrozem.
Sennie snuję się po mieszkaniu.
W piżamie w krówkę.
Jest zbyt zimno by wyjść spod koca.
Czasem mam gorsze dni.
Zgubię uśmiech.
Poplączę myśli.
Przygarnę zmartwienia.
Przytulę smutki.
Stracę radość codzienności.
Zbyt wiele uwagi poświęcę innym.
Porównując się.
Nie pomaga dzisiaj nic.
Ani kubek gorącej herbaty.
Ani kot mruczący na kolanach.
Ani drobne gesty.
Smutno.
Tak dziś.